Jako że mój angielski nadal nie jest komunikatywny, czasem proszę o pomoc wujcia Google. Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to dobry pomysł. Ale nie zawsze mam dostęp do profesjonalnego tłumacza (czytaj: 17-letnia zabiegana nastolatka ;) ).
Nie raz wujcio Gógl okazał się doskonałym kabareciarzem, ale tym razem nie mogłam opanować śmiechu przez dłuższy czas.
Oto rzeczone zdanie:
W oryginale:
Rupa? Darling soul. I did exercise an iron restraint, didn't I?
W tłumaczeniu wujcia:
Rupa? Dusza kochanie. Zrobiłem wywierać umiar żelaza, prawda?
Czy ktoś wie co to jest "rupa"??? Bo brzmi odjazdowo :D
Brak wpisów na blogu, nie wynika z "nicnierobienia" - miałabym dużo do pokazania, ALE... ja i Jaśnie Pan Aparat nie możemy dojść do porozumienia. Nie wiem czy on po prostu jest idiotooporny, czy może to tylko wina zimowych ciemności jakie panują tu od 2 miesięcy. W końcu to one zrodziły angielskie horrory i inne suspensy... Ja bym się skłaniała ku winie angielskiej pogody... 😎
Każde zdjęcie jest pokryte szarym woalem. Nie ma znaczenia,czy robię je na stole, czy w witheboxie, z lampą błyskową, w oświetleniu naturalnym, w oświetleniu domowym, czy w oświetleniu lampą z regulowaną ilością ciepłoty barwowej, ze zwiększonym ISO, czy przy różnych ustawieniach balansu bieli - zdjęcie jest szare i basta.
Zwykłą kartkę można pokazać i w szarościach. Ale mixmediowe zeszyty? Takie w których namiętnie wykorzystuję bajecznie kolorowe woski Inka Gold? 😕
Na poprawę wiary w siebie jak również podupadłego humoru, zafundowałam sobie obiektyw portretowy.
No cóż... nawet jeśli nie zostanę fotografem, to mogę się pocieszać, że przynajmniej zajęłabym pierwsze miejsce w konkursie na na najbardziej szalonego optymistę :D
2 comments:
Jakże bliski mi ten temat :D A właściwie oba :) Mam grupę znajomych, która ni w ząb po angielsku, a po polsku tym bardziej, więc jak mi czasem zaserwują maila wysmażonego przez Google, to padam :) Pojęcie abstrakcji nabiera nowego wymiaru :) I weź człowieku jeszcze kulturalnie odpisz, jak za cholerę nie wiesz co autor miał na myśli.
Co do fotografowania, to już brak mi sił. Zaczynam się rozglądać za namiotem i lampami, ale przeraża mnie perspektywa, że wydam kasę, a nic to nie da :)
Ja mam przerośnięte poczucie humoru jeśli chodzi o zlepki słowne i skojarzenia... Zdarzało mi się wybuchać śmiechem w bardzo poważnych sytuacjach i pośród bardzo poważnych ludzi a potem musiałam tłumaczyć, że śmiałam się ze skojarzeń a nie z ludzi. No i ta nagła cisza i te spojrzenia... Bezcenne :D
Post a Comment