Thursday, 21 April 2016

Book Art journal

Długie lata łamałam się aby sprofanować (zdanie mola książkowego) książkę mazaniem. Mam do nich (do książek oczywiście) stosunek niemal nabożny. Choć i tak byłam uważana za wywrotowca z powodu czynienia zapisków na marginesach i kolorowania ulubionych wersetów w ulubionej książce.
W końcu kupiłam grube tomiszcze zawierające wszystkie wydarzenia z roku 1967. Miało mi to pomóc odważyć się na profanację artystyczną. Po roku udało mi się wyrwać pierwszą kartkę i pomazać drugą.
Oto efekt:




Nadal nie jestem pewna czy to był dobry pomysł :D

10 comments:

Alosha said...

Pomysł wspaniały i piękny! :)
Choć ja również mam ogromne opory przed takim wykorzystywaniem książek ;). Ale zawsze lepiej tak przerobić, aniżeli wyrzucić!

JaMajka said...

Wspaniała profanacja :) a stemple, o które pytałaś u mnie na blogu to Kaisercraft, ale jeszcze nie do kupienia :)

Mona_63 said...

Oooo, Witam i dziękuję :)

Mona_63 said...

Dobre książki są o wiele lepszym dziedzictwem niż perły i karoce (czy porsche ;) ). O wyrzucaniu mowy nie ma :D

Florens said...

Jak dobrze, że się zdobyłaś na odwagę żeby "zniszczyć" książkę! Wyszło świetnie! Ja też mam co książek stosunek zbyt nabożny. Nawet nie mam odwagi maznąć ołówkiem :) Choć ostatnio myślałam o pokolorowaniu obrazków w książce Filipa, ale "głos społeczeństwa, nauczycieli i rodziców" w mojej głowie natychmiast powiedział: "nie można mazać w książkach i przewracać kartek tłustymi palcami". No i spękałam haha :))))

Mona_63 said...

No to może stare podręczniki szkolne? ;) :D

a.le kartka said...

Całe szczęście że odważyłas się zrealizować swoj pomysł. Efekt powalający!

Mona_63 said...

Zawsze kiedy słyszę (t.j. czytam ;) ) takie pochwały, trudno mi uwierzyć, że to prawda. A kiedy mówi to prawdziwa artystka, to już w ogóle kosmos. Bardzo surowo oceniam swoje możliwości i pewnie stąd niewiara. Dziękuję za dobre słowa i za odwiedziny :*

OriBella said...

I mnie się bardzo podoba efekt, który osiągnęłaś, tło i w ogóle wszystko naprawdę są zachwycające:) Ja mam stare książki, dostane, takie uratowane przed spaleniem, czyli do wyrzucenia i ... hmm... tez jakoś nie mogę do końca się przemóc, by je "sprofanować";))Może nasze pokolenie tak ma;)

Mona_63 said...

Wiele razy książki były nam mentorami czy przyjaciółmi. I mimo iż wiesz, że nie każda książka zasługuje na takie miano, szacunek rozlewa się na wszystkie pozostałe... :)