Zakochana jestem w żonkilach rosnących w Anglii dosłownie wszędzie. Nawet w krzaczorach, chynchach, śmietnikach i pode płotem przysłowiowem... A już całkiem popłakuję z zachwytu w parku, w którym rosną całymi kępami i których nikt ani nie wyrywa, ani kosiarką nie kosi jak to widziałam w łódzkich parkach (może już się to zmieniło...?). Codziennie, przez kilka tygodni napawam się tym spektaklem inspirowanym przez wiosnę:
Dzień niestety pochmurny, ale żonkilki to nadrabiają :D
1 comment:
Sliczne zdjecia.
Post a Comment